Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi JakeShake z miasteczka Lębork. Mam przejechane 9492.42 kilometrów w tym 305.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.20 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 950 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy JakeShake.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Maraton

Dystans całkowity:1445.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:53:09
Średnia prędkość:25.41 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:950 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:103.25 km i 4h 05m
Więcej statystyk
  • DST 135.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Serious Furcia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karlskrona Bike Marathon 2011! Dzień II

Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 0

Pobudka 6:00 tym o to utworem:
What a wonderful world

Śniadanie, bufet szwedzki, pychotka. Następnie przebranie się w strój kolarski, kask oraz załadowanie bagażu do bagażówki. Chwilę potem nastąpił rozładunek aut, ciężarówek oraz nas, uczestników maratonu na końcu. Odbyło się to błyskawicznie. Po zejściu na ląd czekaliśmy ok. 15 minut na pilota, który miał nas doprowadzić na start główny. Sobota przywitała nas bezchmurnym niebem i słoneczną pogodą.


Blekinge Health Arena, czyli ośrodek sportowy, który udostępnił nam swój obiekt.


Uczestników KBM było koło 200, z czego +/- 40 wybrało dłuższy dystans pierwszego dnia,190 km. Ja wybrałem drugi dystans-120 km.(tak w teorii, mi na liczniku pokazało się raptem 135 km).

Jakoś tak się złożyło,że nie miałem chęci pchać się w grupach początkowych, więc wystartowałem z paroma nowymi znajomymi w ostatniej grupie.

Trasa była tak ułożona, że mogliśmy spokojnie ominąć ruchliwsze trasy i jechaliśmy 'wioskami', co w porównaniu do naszych polskich..to brak słów.tak zadziwiają harmonią, nostalgią..spokojem, ale i bezruchem i zupełnym brakiem ludzkości..w czasie jazdy, spotkałem naprawdę mało ludzi.


Bufety były dobrze zaopatrzone, w takie specjały jak: naleśniki, gulasz, makarony, bułeczki, owoce, soki. O jednym organizatorzy zapomnieli wspomnieć! Jeden bufet był połączony z odkrytym basenem, więc nie wziąłem kąpielówek! Części uczestników to zupełnie nie przeszkadzało i postanowiło zażyć kąpieli :)


W trakcie trwania sobotniej trasy miałem jeden poważniejszy kryzys, ciągnął się od 70 do niemal 90 kilometra, prędkość malała i ogarniało mnie lekkie zamulenie, było to spowodowane prawdopodobnie przesunięciem (wg wskazań mojego licznika) prawie o 10 km bufetu(właśnie tego z basenem).

Poradziłem sobie dobrze, ostatnim punktem trasy i zakończeniem dnia był wjazd do Kalmaru, miasteczka w którym mieliśmy nocleg w dwóch hotelach.




Karlskrona Bike Marathon 2011! Dzień I

Piątek, 26 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 0

Sam nie wiem od czego zacząć tą relację. W końcu się doczekałem, żaden z uczestników nie spodziewał się chyba,aż tak idealnej organizacji, takiej pogody oraz klimatu imprezy.
Przyznam szczerze, miałem pewne obawy, co do płynięcia samym promem(nigdy wcześniej nim nie podróżowałem, więc lekki skurcz w żołądku był).
W piątek zameldowałem się na terminalu portowym koło godziny 18. Przygotowałem bagaż, wypakowałem rower z auta i w drogę po bilet. Uczestnicy powoli zbierali się wokół terminalu. Następnym moim krokiem było odebranie biletu oraz otrzymanie opaski na rękę, dzięki której miałem dostęp na wszystkie dogodności na promie Stena Line oraz wyróżniało nas, uczestników, od reszty pasażerów. Po odebraniu biletu czekałem jeszcze koło 30 minut na odprawę.

Czarna Strzała.Świetnie i bezproblemowo sobie poradziła.


Już po odprawie.


Kolejną czynnością, którą musieliśmy zrobić, było załadowanie rowerów na 5 pokład(samochodowy).


Organizatorzy zapewnili,że rowery zostaną odpowiednio związane i zabezpieczone przed ewentualnym przesuwaniem się bicyklów.


Otrzymaliśmy kajuty 4-osobowe, ale otrzymaliśmy ten luksus, że byliśmy brani jedynie po 2 osoby. Wszyscy dobrze się bawili na promie Stena Line Spirit i nabierali energii na kolejny dzień, pełen wrażeń!
c.d.n




  • DST 124.50km
  • Czas 04:34
  • VAVG 27.26km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Serious Furcia
  • Aktywność Jazda na rowerze

KaszebeRunda 2011

Niedziela, 29 maja 2011 · dodano: 29.05.2011 | Komentarze 3

W Kościerzynie pojawiłem się koło godziny 8, jeszcze świeciło pustkami, choć na linii startu już wrzało- wypuszczano kolejne grupy startujące na 220 km.
W tym roku postanowiłem po raz kolejny wystartować na dystansie 120 km, chcąc poprawić swój ubiegłoroczny wynik.



Na Kaszeberunda udało mi się wyciągnąć Eryka oraz jego znajomego z Gdyni, czyli było nas 3 jeźdźców.



W oczekiwaniu na start


Zaraz po starcie przytrafiła mi się niezbyt miła sprawa..otóż, startując, byłem najbliżej krawężnika..z przodu ktoś mnie przyblokował..nie zdążyłem odpowiednio zareagować i zaliczyłem glebę, lekka rana na kolanie w niczym nie przeszkadzała w jeździe..dużo większy ból sprawiał mi rozbity łokieć..który powodował nieznośny ból na każdej mniejszej lub większej nierówności nawierzchni, a co za tym idzie moje siły malały o wiele szybciej niż normalnie. Z tego też powodu po 40 km, przestałem trzymać się czoła grupy razem z Erykiem i kolegą Kacprem i zacząłem jechać swoim tempem.
Nie zatrzymywałem się tak..jak rok temu na każdym bufecie, więc odpuściłem sobie Borsk. Zatrzymałem się jedynie w Sominach oraz w Półcznie, gdzie czekała na mnie miła niespodzianka, którą będę pamiętał jeszcze długo ;)
W Półcznie stał również 'Ambulans', do którego poszedłem z nadzieją, że jakoś 'naprawią' moje ramię, jedynie co posiadali to jakiś spraj, który miał mi niby pomóc..na nie wiele się zdał szczerze..ale liczą się chęci.

Uwieczniony mój 'upadek',a raczej już dzielna próba postawienia rowerka :)


Organizacji nie można nic zarzucić, było jak zawsze perfekcyjnie wszystko zorganizowane. W tym roku mogliśmy zachować pamiątkowe numery startowe. Po dojeździe na metę otrzymywało się spory medal, o wiele większy niż ten z 2010 roku, na dyplom czekałem około 2h, ale warty był tego :)

Upragniona meta


Odebranie dyplomu


Trochę suchych faktów:
Czas samej jazdy 4h 34 minuty, poprawa o 15 minut
Czas jazdy łącznej(wszelki postoje,bufety) 5h 7 minut, poprawa o 1,5h

Nasze maszynki


Kaszeberunda, Było Świetnie Do Zobacznia Za Rok!!




  • DST 172.00km
  • Czas 06:18
  • VAVG 27.30km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Serious Furcia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żuławy Wkoło!!

Sobota, 25 września 2010 · dodano: 27.09.2010 | Komentarze 3

Zacznę od przygotowań. Czwartek: I trening po 2 tygodniach nicnierobienia(40 km),następnie nasmarowałem cały napęd smarem, który musiałem pożyczyć od znajomego(swojego, oczywiście nie miałem). Piątek: II trening,tym razem po lesie (25 km). Po szkole zaszedłem jeszcze do rowerowego po parę żeli do jedzenia. W innym sklepie dokupiłem jeszcze 2 batony i 3 Oshee.

Sobota. Dzień Próby. Pobudka o 5.15. Tata postanowił zawieźć mnie na maraton do Tczewa. Na miejscu bylismy parę minut po godzinie 8. Podjechaliśmy najpierw do biura startowego, po odbiór numerka i chipa. Potem na parking. Przebrać się i rozruszać trochę mięśnie.

Wybrałem dystans 170 km oraz zapisałem się do grupy startującej jako pierwsza o 9.00.


Początek był w zbitej grupie, do granic miasta byliśmy pilotowani przez dziewczyny na motorach,Policję oraz Pilota maratonu. Trochę wytrzęsło mnie na kostce brukowej.. Prawdziwa zabawa zaczęła się zaraz za Tczewem. Udało mi się dołączyć do mocnej pierwszej grupy..trzymałem się z nimi przez ok. 25 km(średnia w okolicy 36 km/h), potem jako pierwszy odpadłem, nie chciałem się zmęczyć już na samym starcie. Po około 10-15 minutach dogoniłem kolejnego kolarza, któremu nie odpowiadało tempo grupy. Jechaliśmy więc razem,stosowaliśmy zmiany co 2-3 minuty. Gdzieś w pobliżu 35 km dogoniło nas dwóch szosowców, podczepiliśmy się pod nich i dojechaliśmy do I punktu żywieniowego, czyli do Świbna. Tam czekała nas przeprawa promem. Zjadłem pysznego naleśnika i pół tubki żelu. Na promie spotkałem Kugu

Kolejny bufet znajdował się na 60 km w Ostaszewie, przez całą drogę do tej miejscowości towarzyszył mi niezbyt miły wiatr, na dodatek jechałem sam. Dojechałem do bufetu, zjadłem pierożki, wypiłem zupkę pomidorową i wyjechałem niemal ostatni :) Doczepiłem się do grupy jadącej na góralach i szosówkach..wyszło nas około 5 osób,j echałem w środku,więc nie miałem jakiś specjalnych problemów z wiatrem. 3 punkt regeneracyjny to Nowy Staw. Posiliłem się bananami i dokończyłem 1 tubkę żelu.
Od Nowego Stawu zaczęła się prawdziwa mordęga..ok. 50 km jazdy, z czego niemal 35 pod wiatr. Początkowo jechałem z kolarzem, który miał b. podobne tempo do mojego, nasza prędkość oscylowała w granicach 25-28 km/h. Nagle, zabrakło mi pary i zeszliśmy do 22 km/h ..dogonili nas kolarze na góralach i szosówkach, łącznie 7 osób(4 szosowców i 3 górali). Grupę prowadziłem od 100 km, aż do Malborka, tam się trochę potasowało, górale odpadli. Gdzieś na 130 km jechałem sam, chwilę potem dogoniło mnie 2 kolarzy, z którymi chwilę porozmawiałem,pamiętam,że tuż przed bufetem w Benowie powiedziałem im, że nogi się kręcą, a mózg wyłączył :)
Oto jest! Benowo! 140 km i bufet! Zjadłem 2 batony, żel i kluski z mięskiem :) Uzupełniłem bidony i wziąłem Pepsi.
Dojazd do ostatniego "pit-stopa przed Tczewem, był MASAKRYCZNY,dziura na dziurze..czułem się jak łazik na księżycu. Ale potem już szło ładnie :D Ostatni prszystanek przed metą to Miłoradz, tam spotkałem grupę na Ostrych, wśród nich Kugu. Zjadłem 3 banany, uzupełniłem bidony i ruszliśmy w czwórkę. Niemal od samego początku przewodziłem,jak mi później Kugu napisała: No chłopie jak narzuciłeś tempo 34 - język na brodzie aby utrzymać się za Tobą;], to musiałem już naprawdę grzać..Dojechałem! Czułem się szczęśliwy, pobiłem życiowy dystans. Czas samej jazdy to 6h 18 minut, zaś łączny czas z przystankami to 7h 19 minut.

Czas końcowy razem z pit-stopami © JakeShake




Jedynym minusem całej imprezy były ogromne dziury, nie takich się spodziewałem, ale mimo wszystko, cała reszta, dyplomy od ręki, tablica z wynikami, masaż, świetne oznakowanie trasy. Obstawione wszystkie większe skrzyżowania. Nie mam nic więcej do dodania jak: Żuławy Wkoło, było MEGA, mam nadzieję, że zobaczymy się za rok!


Kategoria 151-200, Maraton, Szosa


  • DST 124.00km
  • Czas 04:49
  • VAVG 25.74km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 950m
  • Sprzęt Serious Furcia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszeberunda 2010

Sobota, 29 maja 2010 · dodano: 30.05.2010 | Komentarze 1

W sobotę tj. 29 maja wraz z Adamem Matuszkiem i Marcinem Tajchmanem wzięliśmy udział w Kaszeberunda 2010 na dystansie 120 km. Trasa wiodła przez malownicze krajobrazy Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego. Start i meta w Kościerzynie. Do końca granic miasta byliśmy pod eskortą Policji na motorach i w radiowozie. Zaraz za miastem pewien kolarz miał ogromnego pecha. Strzeliła mu opona. Huk okropny,automatycznie obejrzałem się do tyłu czy nic poważniejszego się nie stało. Po moich wcześniejszych jazdach kolarką ciągle bałem się o swoje dętki(w ciągu 2 miesięcy 3 razy miałem nieprzyjemność kupowania nowych), więc starałem się omijać nawet te mniejsze dziury,taka fobia prawie ;) Na naszym dystansie ustawionych było 5 Punktów Regeneracyjnych(Borsk, Sominy, Półczno,Sulęczyno i Stężyca)na których można było posilić się swojskim jedzeniem(chleb ze smalcem oraz pajdy chleba z domowym dżemem,do tego kisiel lub miód)lub bananami i drożdżówkami. Najbardziej podobało mi się w Półcznie,dużo jedzenie no i miłe przywitanie każdego kolarza- dzieci z pomponami krzyczące "Witamy!"
To co najbardziej zapadło mi w pamięci to Kaszubi,którzy grali ludową muzykę dopingowali tym samym rowerzystów podczas jednego z najtrudniejszych podjazdów.Rownież ciekawy widok sprawili rowerzyści na tzw. "ostrych kołach" zwłaszcza jeden,rower miał pomalowany na zielono-czerwono,a do ramy,na taśmie przyczepiony był co? Banan!
Na mecie dostaliśmy medal, dyplom i karteczkę,którą można było wymienić na ciepły makaron z sosem i szklankę Pepsi. Cała nasza trójka dojechała bez żadnych przygód do mety w czasie poniżej 5 godzin,ale za to z masą rzeczy,które będzie się wspominało jeszcze długi czas.

Kuba

P.S. Kaszeberunda-> do zobaczenia za rok!!


Kategoria 101-150, Szosa, Maraton